wrz 07 2005

potega umyslu


Komentarze: 1

kolejny dzien w szkole - zaczynam sie przyzwyczajac. troche dziwnie sie czuje, kiedy ludzie, z ktorymi normalnie bylbym na ty, mowia mi "dzien dobry" na korytarzu... coz, cest la vive!

smieszy mnie pseudointelektualizm. to zabawne, ze czytanie Freuda czy Fromma i jakies ontologiczne dysputy daja niektorym poczucie wyzszosci... a ja i tak wole 30-letnia kobiete w zielonej sukience, ktora stojac w kolejce po wisnie mysli o spadajacych gwiazdach. czymze przy jej dloniach jest cala wiedza tego swiata i wszystkie teorie siwiejacych dzentelmenow?? sapere aude, lecz nie na kartkach papieru - sapere aude miedzy ludzmi! zamiast czytac Hume'a, porozmawiaj lepiej z robotnikiem drugiej zmiany lub sasiadka narzekajaca na niska rente - to jest ZYCIE, to jest MADROSC, to jest FILOZOFIA w pelnym tego slowa znaczeniu!

tyle na dzis.

"Na skraju lasu jest maly domek,
ma zlote szybki i dach z orzeszka,
a obok rosnie mnostwo poziomek,
zgadnij kto w domku tym zamieszkal!"

posluchaj

 

000 : :
ku-słońcu
07 września 2005, 23:27
sztuka dla sztuki, filozofia dla filozofi, straszne to co napisalas, czy naprawde az tak mozna splycac? sprowadzac zycie i teorie poznania do kontaktow z sasiadka lub robotnikiem. a gdzie erudycja? wyksztalcenie? ja rozumiem, mozna poczuc sie znudzonym \'intelektualnym szpanem\' przebywajac ciagle w kregu intelektualistow, rowniez rozumiem w takim wypadku zainteresowanie sprawami calkiem przyziemnymi. i mam nadzieje ze dobrze rozumiem

Dodaj komentarz